klucz do sprawdzania czy jest życie po śmierci

Niezbędną precyzję zapewni Ci klucz dynamometryczny. Dowiedz się, jak działa i do czego służy to narzędzie. To, z jaką siłą dokręcasz śruby, nie jest bez znaczenia. Jej odpowiedni dobór gwarantuje, że poszczególne elementy zostaną stabilnie połączone. Jednocześnie zapobiega powstawaniu odkształceń oraz niepożądanych Tytuł: Życie po śmierci. Autor: William Walker Atkinson. Wydanie: 2020. Stron: 138. Okładka: miękka. To, co nazywamy śmiercią, jest tylko drugą stroną życia, pisze autor. To fascynująca podróż przez coraz głębsze wymiary ludzkiej duszy i odsłanianie rzeczywistości tego i „tamtego świata”. Kredyt hipoteczny pozostawiony w spadku budzi liczne wątpliwości. W tym artykule podpowiadamy, jak postępować w przypadku śmierci kredytobiorcy oraz co zrobić, gdy spadek jest zadłużony. Dowiesz się też, czy umorzenie kredytu po śmierci kredytobiorcy jest możliwe. Przejdź do akapitów: Kredyt hipoteczny a śmierć kredytobiorcy Wynik podaj w metrach. 5jaką V ma 3000000mg ciało mające gęstość 2g/cm3. Wynik podaj w metrach. 6jaka jest masa drewnianego sześcianu o bokach 3cm, jeśli jego gęstość wynosi 300kg/m3. podaj wynik w gramach. 7gestosc soli wynosi 1,8g/cm3, gęstość wody to 1g/cm3. W jakim przedziale wagowym będzie 1 łyżka zalewy do ogórków (15cm3). Jeśli trudno Ci uwierzyć w to, że istnieje życie po śmierci, pora sięgnąć po poważne dowody naukowe! Opierając się na ustaleniach nauk przyrodniczych, takich jak fizyka, biologia i medycyna, a także na badaniach psychologów i pismach filozofów, Dinesh D'Souza, znany amerykański analityk i publicysta, pokazuje, dlaczego zdobywająca coraz więcej zwolenników ateistyczna krytyka nike ardilla tinggallah ku sendiri lyrics. Czy zasiłek chorobowy, który pozostał po zmarłej osobie, wypłacony przez zakład pracy stanowi przychód osoby uprawnionej do renty rodzinnej? Czy osoba taka powinna rozliczać go jako swój przychód na podstawie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, czy też przychód ten wchodzi w skład masy spadkowej, a tym samym podlega podatkowi od spadków i darowizn? Odpowiedź KIP:Zgodnie z art. 922 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny ( Nr 16, poz. 93, z późn. zm.) prawa i obowiązki majątkowe zmarłego przechodzą z chwilą jego śmierci na jedną lub kilka osób stosownie do przepisów Księgi Czwartej Kodeksu cywilnego. Nabycie przez osoby fizyczne własności rzeczy znajdujących się na terytorium RP i praw majątkowych wykonywanych na terytorium RP w drodze spadku – co do zasady podlega opodatkowaniu na podstawie przepisów ustawy z dnia 28 lipca 1983 r. o podatku od spadków i darowizn ( z 2009 r. Nr 93, poz. 768), co wynika z treści art. 1 ust. 1 pkt 1 tej nie należą do spadku, a w konsekwencji do ich nabycia nie stosuje się przepisów ustawy o podatku od spadków i darowizn, prawa i obowiązki zmarłego ściśle związane z jego osobą, jak również prawa, które z chwilą jego śmierci przechodzą na oznaczone osoby niezależnie od tego, czy są spadkobiercami (art. 922 § 2 Kodeksu cywilnego).Na podstawie art. 2 pkt 1 ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa ( z 2010 r. Nr 77, poz. 512, z późn. zm.) świadczenia pieniężne z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa obejmują zasiłek on ubezpieczonemu, który stał się niezdolny do pracy z powodu choroby w czasie trwania ubezpieczenia chorobowego (art. 6 ust. 1 ustawy).Zgodnie z art. 65 ust. 2 ww. ustawy, w razie śmierci ubezpieczonego przed podjęciem należnego mu zasiłku, zasiłek wypłaca się osobom uprawnionym do podjęcia wynagrodzenia lub dochodu Jak ubiegać się o zasiłek pogrzebowyPolecamy: Czy przysługuje zasiłek nieubezpieczonemu lub po zmarłej osobie nieubezpieczonej W takiej sytuacji krąg osób uprawnionych określa art. 631 § 2 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy ( z 1998 r. Nr 21, poz. 94, z późn. zm.), w myśl którego prawa majątkowe ze stosunku pracy przechodzą po śmierci pracownika, w równych częściach, na małżonka oraz inne osoby spełniające warunki wymagane do uzyskania renty rodzinnej w myśl przepisów o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń razie braku takich osób prawa te wchodzą do przepis art. 67 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ( z 2009 r. Nr 153, poz. 1227, z późn. zm.) wskazuje, iż do renty rodzinnej uprawnieni są następujący członkowie rodziny spełniający warunki określone w art. 68–71:- dzieci własne,- dzieci drugiego małżonka oraz dzieci przysposobione,- przyjęte na wychowanie i utrzymanie przed osiągnięciem pełnoletności wnuki,- rodzeństwo i inne dzieci, w tym również w ramach rodziny zastępczej,- małżonek (wdowa i wdowiec) oraz- rodzice (za rodziców uważa się również ojczyma i macochę oraz osoby przysposabiające).Jeżeli więc świadczenie z tytułu zasiłku chorobowego wypłacone zostanie małżonkowi zmarłego pracownika lub osobie spełniającej warunki do uzyskania renty rodzinnej, wymienionej w art. 67 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, prawa majątkowe z tego tytułu nie wchodzą do masy spadkowej i w takim przypadku nie znajdą zastosowania przepisy o podatku od spadków i darowizn. Polecamy: Czy zasiłek chorobowy przysługuje po ustaniu stosunku pracyPolecamy: Jakie dokumenty są potrzebne do wypłaty zasiłku opiekuńczego Będzie to przychód podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Wypłata zasiłku chorobowego stanowi realizację prawa majątkowego i w konsekwencji dla osoby otrzymującej to świadczenie powstanie przychód z praw płatniku – zakładzie pracy – ciąży obowiązek pobrania zaliczki na podatek dochodowy i wystawienia otrzymującemu świadczenie informacji PIT-11 uwzględniającej ten przychód z tytułu praw wykazane w informacji PIT-11 podatnik powinien wykazać w zeznaniu rocznym, zsumować z pozostałymi dochodami uzyskanymi w trakcie roku podatkowego i opodatkować na zasadach ogólnych, z zastosowaniem skali podatkowej z art. 27 ust. 1 przypadku braku osób uprawnionych, określonych w art. 631 § 2 Kodeksu pracy, prawa do świadczenia z tytułu zasiłku chorobowego wchodzą do masy spadkowej. W konsekwencji ich nabycie podlega opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn na zasadach ogólnych. Należy strzec się takich ludzi, którzy wszędzie widzą tylko zło, w szczególności trzeba strzec się ludzi, którzy głoszą, że zalewa nas zło wnoszone do naszego kraju przez wrogie nam, wielkie siły i… że nie ma innego wyjścia, jak szykować się do krucjat. Od pewnego czasu dręczy mnie pytanie: czy rzeczywiście żyjemy w „cywilizacji śmierci”? Dotąd nie znalazłem sensownej odpowiedzi. Skąd to się bierze, że artyści wolą przedstawiać bardziej zło niż dobro? Pytał kiedyś o to ksiądz Wacław Hryniewicz: „Czy z natury swej dobro nie potrafi wyzwalać takiej energii i kreatywności jak wszelkie formy podstępu, chytrości, nieuczciwości i zła? (…) Dla wielu piekło wydaje się ciekawszym obiektem zainteresowania niż niebo”. A czy zawsze potrafimy rozpoznać autentyczne dobro i zło? Chyba nie, mówi Hryniewicz, „pytanie o autentyczność dobra i zła zabiera każdy z sobą w nieznaną podróż poza bramę śmierci” („Tygodnik Powszechny” 16/1999). Ale czy to znaczy, że żyjemy w „cywilizacji śmierci”? Do wypowiedzi księdza Hryniewicza nawiązuje Andrzej Osęka w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”, w artykule Sprzedawanie dobra i zła. Mówi Osęka: „zło jest banalne (Arendt), bo zło to destrukcja, rozwalanie, zadawanie śmierci”. Zło kusi, ale trzeba mieć świadomość, że „Cokolwiek by się mówiło, to niewzruszenie trwa w kulturze pragnienie wartości pozytywnych. (…) Zagrożenie powstaje wówczas, gdy wybucha panika. (…) Artyści zaczynają wierzyć, że pozostaną niezauważeni, gdy w ich twórczości nie będzie makabry, zła, rozpusty”. A wtedy ludzie, którzy się tym brzydzą, roztaczają apokaliptyczne wizje, potępiają nasze czasy jako Sodomę i Gomorę, i ogłaszają, że oto „cywilizacja śmierci” jest u naszych wrót. Ale czy naprawdę żyjemy w cywilizacji śmierci? Nie trzeba przesadzać. Trzeba widzieć zarówno zło, jak i dobro. Mają one nieco inny kształt niż sto lat temu. Trzeba chodzić po ziemi. Należy strzec się takich ludzi, którzy wszędzie widzą tylko zło, w szczególności trzeba strzec się ludzi, którzy głoszą, że zalewa nas zło wnoszone do naszego kraju przez wrogie nam, wielkie siły i… że nie ma innego wyjścia, jak szykować się do krucjat. Tekst został napisany 6 czerwca 1999 r. Fragment pochodzi z książki: "Czarne z białym. Zapiski niepokorne". Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Głupia sprawa. Umarłeś. Leżysz sobie i powoli stygniesz. Pewnie zaraz ktoś Cię znajdzie i narobi rabanu, jakby to coś nadzwyczajnego się stało. Póki co masz jednak spokój. Wkrótce, może jeszcze zanim szyszynka otworzy Ci bramy do zaswiatów, zdasz sobie sprawę, że Twój zgon wcale nie czyni ciebie niezdolnym do wykonania kilku, typowych dla całkiem żywych, czynności. Komórki skóry nadal rosną Kopnąwszy w kalendarz powoli zaczynasz się rozkładać, ale zanim to nastąpi, kolejne elementy Twego ciała zostaną wyłączone. Nastąpi to w różnych odstępach czasu. I tak na przykład podczas gdy Twój mózg odmówi współpracy już po kilku minutach od przerwy w dostawie tlenu, to już komórki skóry mogą nie zorientować się, że coś tu nie tak i w najlepsze sobie rosnąć nawet przez kilka dni. Możesz przemówić Dość szybko po śmierci do pracy zabiera się ekipa sprzątająca, czyli miliardy łakomych bakterii, które dotąd żyły sobie w harmonii z nami, ale kiedy zdały sobie sprawę, że system padł i nie ma szansy, na szybki reboot, zaczynają konsumować nas od środka. Efektem są gazy, które gromadzą się w zwłokach. Równocześnie, następuje stężenie pośmiertne, w wyniku którego mięśnie w naszym stygnącym ciele sztywnieją. Dotyczy to też tych, które za życia służyły do obsługi strun głosowych. W efekcie gazy wydostające się z nieboszczyka mogą sprawić, że wystraszymy wszystkich w pobliżu jakimś wesołym grypsem, bełkotliwym żarcikiem, czy pośmiertnym pozdrowieniem. Możesz dostać erekcji Wiele osób chciałoby kojfnąć podczas kopulacji z wyjątkowo drogą prostytutką. Wesoło by było zrobić jej taki żarcik, a do tego zadupczyć się na amen i jeszcze złośliwie nie zapłacić. Jeśli ponury żniwiarz dopadnie nas w odpowiedniej pozycji, to jest nawet i szansa, że damy radę utrzymać pindola w stanie podniosłym. Po śmierci krew przestaje krążyć po naszym ciele i do głosu dochodzi grawitacja. Dlatego też zauważono, że szczególnie podatni na pośmiertne wzwody są wisielcy. To jeszcze jednak nie koniec – odnotowano też przypadki trupiej ejakulacji. To również zasługa stężenia pośmiertnego i towarzyszącemu temu zjawisku, napięciu mięśni. Twój mózg może pracować całkiem długo W czasach gdy masowe obcinanie ludzkich łbów było wyjątkowo modne, czyli w okresie Rewolucji Francuskiej, kaci mieli niejedną okazję przyjrzeć się obciętym głowom skazańców. Okazuje się, że całkiem często przez krótki czas po dekapitacji, twarze zabitych wykrzywiały się w grymasach. Proszono też, aby idący na szafot, po wykonaniu wyroku dali znak swojej przytomności poprzez mruganie powiekami.. Niektóre głowy mrugały nawet i przez 30 sekund. Według lekarzy możliwe jest, aby człowiek zachował świadomość przez kilka sekund po dekapitacji. Natomiast wbrew temu co się może wydawać nie są to zbyt miłe chwile dla skazańca – jednym z powodów, dla których w krajach uznających karę śmierci odchodzi się od pozbawiania ludzi głów jest to, że w wyniku oddzielenia mózgu od rdzenia kręgowego, umierający może czuć bardzo silny ból. Nikt jednak nie przeżył takiej kary, aby potwierdzić tę informację. Mózg może być „na chodzie” przez dość długi czas, jeśli mamy nieszczęście trafić na np. szalonego naukowca. Już w 1887 roku niejaki Jean Baptiste Vincent Laborde przeprowadził pierwsze próby „ożywienia” głowy ściętego przestępcy poprzez podłączenie jego tętnicy szyjnej z tętnicą... dużego psa. Według Labrode'a kilkukrotnie udało się częściowo przywrócić niektóre funkcje mózgów skazańców. „Rosną” ci paznokcie i włosy Tak w każdym razie może wydawać się najbliższym zgromadzonym przy Twej trumnie. W rzeczywistości w wyniku utraty wilgotności skóra obkurcza się odsłaniając nieco więcej włosów i powodując, że paznokcie wydają się dłuższe. Ruszasz się Nie wygląda to wprawdzie tak efektownie jak w filmach o zombie (i twoim ruchom nie towarzyszy wzrastający apetyt na zawartość ludzkich czaszek), jednak trupie ruchy są na tyle zauważalne, że warto je odnotować. Wprawdzie po śmierci dość szybko przestaje działać mózg, ale niektóre sfery układu nerwowego w dalszym ciągu pozostają aktywne i nawet dość długo po śmierci może zdarzyć się wysłanie pojedynczych impulsów do niektórych części ciała, w efekcie czego nieboszczyk podskakuje, porusza nogą czy nawet porusza klatką piersiową wprawiając w osłupienie personel medyczny. Bierzesz ślub A to już czynność, która w odróżnieniu od tych wyżej, nie jest związana z reakcjami naszego martwego ciała. Właściwie to nie mamy zbyt dużego wpływu na to co z naszymi rozkładającymi się zwłokami robi najbliższe otoczenie. Historia pośmiertnych małżeństw jest dość długa. Jeszcze w latach 50. we Francji często udzielano ślubów „półżywym” parom. Powstał nawet specjalny Artykuł 171, który regulował tę sprawę. Zgodnie z nim, osoba ubiegająca się pozwolenie na zawarcie małżeńskiego związku z nieboszczykiem musiała mieć ku temu ważny powód i przygotować oficjalne pismo z prośbą. Dokument rozpatrywany był przez samego prezydenta, który zgadzając się na związek, upoważniał państwowego urzędnika do stawienia się na takiej ceremonii. Jego zadaniem było zabieranie głosu w imieniu zmarłego. Natomiast z samej ceremonii usunięta była fraza „póki śmierć nas nie rozłączy”. W sumie to trudno się dziwić czemu... Ostatni raz takie małżeństwo zawarto w 2009 roku. Rodzisz Z wielu dość obrzydliwych rzeczy, które dzieją się z ciałem po śmierci, szczególnie działa na wyobraźnię zjawisko „trumiennego porodu”. Czasem zdarza się, że zmarła, będąca w ciąży, kobieta „rodzi” dziecko. „Poród” polega na wypchnięciu martwego płodu z macicy w wyniku nagromadzenia się gazów w jamie brzusznej. Aczkolwiek, aby dodać tu trochę optymizmu, przywołamy historię Jayine Soliman – byłej mistrzyni Wielkiej Brytanii w jeździe figurowej. Kobieta była w 25 tygodniu ciąży, kiedy wywróciła się w swoim mieszkaniu i w wyniku uderzenia głową o ziemię dostała śmiertelnego wylewu krwi do mózgu. Pomimo śmierci mózgu pacjentki lekarze sztucznie podtrzymywali pracę serca Soliman i pakowali w jej ciało sterydy mające nie dopuścić do zmian w rozwoju płodu. Wkrótce, poprzez cesarskie cięcie na świat przyszła zdrowa córka zmarłej mistrzyni. Stajesz się drzewem A oto coś, czego nie potrafiłbyś zrobić nawet za życia. Pewna firma produkuje urny, które wykonane są z łupiny kokosa, torfu, celulozy i nasionka. I tak też na twoich skremowanych szczątkach wyrośnie z czasem okazałe drzewo. Jeśli Twoja rodzina oraz znajomi zechcą do Ciebie dołączyć, to po latach zamiast smętnego cmentarza powstanie piękny las. Żywe drzewo to chyba lepszy pomnik pamięci niż zimna, martwa płyta z marmuru. --- źródło: fot. Fotolia Potwierdzam: jest życie po życiu. Udało mi się dotrzeć na tamtą stronę. I już nie czuję się tak przeraźliwie samotna i opuszczona. Spotkałam ją tam! Widziała mnie, coś mówiła… muszę do niej wrócić! inaczej zeżre mnie tęsknota. Zawsze byłam bardzo związana z mamą. To do niej przychodziłam ze wszystkimi dziecięcymi problemami; to jej wypłakiwałam się w rękaw, gdy jako nastolatka przeżywałam pierwsze zawody miłosne. Nie zmieniło się to nawet wtedy, gdy dorosłam i zaczęłam samodzielne życie. Kiedy było mi źle lub coś mi nie wychodziło, natychmiast wsiadałam w samochód i jechałam do mamy. A ona przytulała mnie, pocieszała, wspierała. Dwa lata temu mama zmarła. Jeszcze poprzedniego dnia byłam u niej na obiedzie – rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się – a następnego dostałam wiadomość, że pogotowie zabrało ją do szpitala z rozległym zawałem. Nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy przecież nie narzekała na zdrowie. Łudziłam się jeszcze, że z tego wyjdzie, lecz gdy dotarłam na miejsce, już nie żyła. Nawet nie zdążyłam się z nią pożegnać. Byłam wściekła na los, że zabrał mi ją tak nagle. Śmierć mamy była dla mnie strasznym ciosem. Wpadłam w depresję. Nie mogłam normalnie funkcjonować Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam. Nie miałam siły chodzić do pracy, z nikim rozmawiać. Przerażały mnie kroki na schodach, pukanie do drzwi, dzwonki telefonu. Pamiętam, że marzyłam wtedy tylko o jednym: ukryć się przed światem w jakimś ciemnym kącie, gdzie nikt nie będzie niczego ode mnie chciał. Nie chcę ochrzcić swojego dziecka, czy to takie straszne? Przyjaciele namówili mnie na leczenie. Broniłam się długo, utrzymując, że to nie ma sensu, ale się uparli. Zwłaszcza Beata. – Nie będę dłużej patrzeć, jak zapadasz się w czarną otchłań – oświadczyła mi kategorycznym tonem któregoś dnia. Tak za mną chodziła, tak mnie męczyła, że w końcu zgłosiłam się do poradni psychologicznej. I całe szczęście, bo inaczej pewnie by już mnie nie było na tym świecie. Pobyt w szpitalu, psychoterapia i wreszcie leki przyniosły pewne efekty. Czułam się coraz lepiej, powoli wracała mi chęć do życia. Po roku wróciłam do rzeczywistości. Myślę jednak, że ostatecznie udało mi się pokonać chorobę za pomocą medytacji i autohipnozy. Wprowadzałam się w trans raz dziennie, niedługo przed snem. Nie wiem, co się ze mną wtedy działo, ale było mi tak dobrze, że wcale nie miałam ochoty wracać do teraźniejszości. Jednak wracałam. Czułam się wtedy silniejsza i spokojniejsza. Któregoś dnia, gdy po raz kolejny wprowadziłam się w ten stan, stało się coś dziwnego. Otworzyła się w mojej głowie jakaś furtka. Trafiłam do nieznanej mi krainy, w której wszystko falowało, migotało, zmieniało barwy. Wokół mnie krążyły zwiewne, niematerialne istoty o płynnych konturach. Wydawało mi się, że nie mają wobec mnie złych zamiarów. Nagle wśród nich pojawiła się moja mama. Zauważyłam, że jest zdenerwowana. Coś do mnie mówiła, ale nie miałam pojęcia co. Wytężałam słuch i nic. Byłam załamana. Gdy ocknęłam się z transu, aż się popłakałam. Od razu zadzwoniłam do Beaty. – Spotkałam mamę… Ale nie mogłam z nią porozmawiać. Nie umiałam jej zrozumieć – chlipałam w słuchawkę. – Uspokój się! Przecież wiesz, że to niemożliwe. Ciągle za nią tęsknisz i twój mózg płata ci figle. Błagam cię, nie nakręcaj się, bo znowu wpadniesz w dołek… Ton jej głosu wskazywał na to, że się zaniepokoiła moimi słowami. – Masz rację, to był tylko sen – powiedziałam, żeby ją uspokoić. – Przepraszam, że zawracam ci głowę. Człowiek chce czasem uciec od wszystkiego. Ja tak zrobiłam Ale tak naprawdę nie dałam się przekonać. Byłam pewna, że udało mi się wejść do świata duchów. I zamierzałam tam wrócić. Bardzo chciałam znów spotkać się z mamą. Następnego wieczoru odbyłam kolejny seans. Zwiewne istoty na szczęście ponownie się pojawiły. W pewnej chwili zorientowałam się, że odbieram słabe echa ich myśli, wspomnień i uczuć. To nie był przyjemny przekaz, lecz nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Skupiłam się na szukaniu mamy. I wreszcie się pojawiła. Znowu była zdenerwowana. – Słyszysz mnie, córeczko? – zapytała. – Słyszę, słyszę! Aż podskoczyłam z radości – To dobrze – ucieszyła się, a potem nagle spoważniała. – Po co tu przyszłaś? – Nie wiem… – zaczęłam tłumaczyć. – Tak jakoś wyszło. Nie mam pojęcia jak… Ale jestem szczęśliwa, że… – Tak? To nie rób tego więcej! – przerwała mi mama. – Ale dlaczego? – jęknęłam zawiedziona. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Byłam przekonana, że podobnie jak ja ucieszy się z naszego spotkania. – Bo to niebezpieczne! – usłyszałam. – Niebezpieczne? Chyba żartujesz! Znalazłam drogę do ciebie i nie zamierzam z niej zawracać Znowu możemy być razem… Wyciągnęłam ręce, żeby się do niej przytulić, lecz ona się odsunęła. – Córciu, kiedyś będziemy – zapewniła mnie gorąco. – Jednak nie teraz. – Ale… – Żadnego ale – ucięła zdecydowanie. – Nie dasz sobie z nimi rady! – Z kim? – No z nimi – odparła niecierpliwie i rozejrzała się wokół. Zrozumiałam, że mówi o otaczających nas istotach. – Z nimi? One nic mi nie zrobią. Są przecież przyjazne i łagodne – uśmiechnęłam się. – To tylko tak wygląda. Uwierz mi. One potrzebują pomocy. Ale ty im nie pomożesz. Za słaba jesteś – stwierdziła i nagle znikła. Ze wszystkich sił próbowałam ja przywołać, jednak już się nie pojawiła. Mąż umierał, a ja poznałam kogoś nowego. Czy to straszne? Nie rozumiałam, dlaczego odeszła Byłam tym tak rozżalona, że aż obudziłam się z transu. W pierwszej chwili chciałam jak zwykle zadzwonić do Beaty, lecz w końcu zrezygnowałam. Znowu pomyśli, że choroba wróciła. Wcale nie zamierzałam zrezygnować z wizyt w zaświatach. Marzyłam, by jak dawniej mama służyła mi radą i wspierała mnie w trudnych chwilach. A skoro nie było jej tu, na ziemi, ja musiałam iść do niej. Zatem następnego wieczoru ponownie wprowadziłam się w trans. Chciałam dokończyć rozmowę z mamą, powiedzieć, jak bardzo ją kocham i jak bardzo jej potrzebuję. Bez problemu znalazłam się po drugiej stronie. Szybko zorientowałam się jednak, że coś jest nie tak. Barwy straciły ostrość, światło przybladło. Zwiewne istoty też zachowywały się inaczej. Nie świeciły już jasnym blaskiem. Przypominały raczej mroczne cienie… Na dodatek nie opływały mnie już łagodnie, tylko zaczęły otaczać coraz ciaśniej, prawie się ocierając o moje ciało. Miałam wrażenie, że chcą mną zawładnąć. Nagle poczułam, jak jedna z nich do mnie przywarła. A potem kolejna, i jeszcze jedna. Tego, co się potem stało, nie zapomnę do końca życia… Czy mogę być w związku z niepełnosprawnym mężczyzną? Nagle ujrzałam w swojej głowie przerażające obrazy. Najpierw dziewczynę o ciemnych oczach i czarnych włosach. Mówiła, że ktoś ją skrzywdził: siedziała zamknięta w ciemnym pokoju, była bita, gwałcona a w końcu zatłuczono ją na śmierć. Zaraz potem pojawił się chłopak potrącony przez samochód. Kierowca odjechał, a on powoli się wykrwawiał w samotności. I wreszcie mężczyzna wypchnięty z okna. Kurczowo trzymał się framugi, błagał o życie, lecz jego morderca był niewzruszony. Uderzył go w palce łomem. No i biedak poleciał w dół. Zanim roztrzaskał się o chodnik, krzyczał rozpaczliwie… Wszystkich łączyło jedno: ich mordercy nigdy nie zostali złapani i ukarani. Wszystkie ofiary tych okrutnych zbrodni chciały, żebym to ja wymierzyła sprawcom sprawiedliwość. Byłam przerażona. Próbowałam tłumaczyć duchom, że nie mogę im pomóc, że jestem tylko zwyczajną, zagubioną kobietą. Nie słuchały. Naciskały coraz mocniej, oplatały mnie swoimi emocjami. Wręcz czułam ich ból, strach, bezradność… To było nie do wytrzymania. – Mamo, ratuj! – wrzasnęłam rozpaczliwie ostatkiem sił. I wtedy się pojawiła. Jej aura była zniekształcona, ledwie ją słyszałam, ale była. – Dziecko, uciekaj! Dasz radę! I pamiętaj, zawsze jestem przy tobie! – krzyczała. Skupiłam się, zebrałam wszystkie myśli – i się… obudziłam. Byłam sama, w swoim mieszkaniu. Bezpieczna… Po tamtym wydarzeniu nigdy już nie próbowałam przenosić się w zaświaty. Na wszelki wypadek zrezygnowałam z medytacji i autohipnozy. Oznaczało to ostateczne pożegnanie z mamą, ale przyjęłam je bez słowa sprzeciwu. Nie muszę z nią rozmawiać, by wiedzieć, że nade mną czuwa… Mam 24 lata i jestem prawiczkiem. Cieszę się, że czekałem! blocked zapytał(a) o 01:41 Czy używaliście już "klucza do sprawdzenia czy jest życie po śmierci"? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% 0 0 Odpowiedz Najlepsza odpowiedź Janusz Cebula odpowiedział(a) o 22:01: Tak. Polecam. Odpowiedzi ceresss999 odpowiedział(a) o 01:55 Nie ma. Po śmierci nie idzie się do nieba tylko do piachu Mateusz123456911 odpowiedział(a) o 01:44 do nosa wloz se ten klucz blocked odpowiedział(a) o 01:44 Jaki to klucz :O Sharingan odpowiedział(a) o 03:05 Nie, gdyż ten klucz nie ma prawa działać ktosnowytutaj odpowiedział(a) o 08:26 Za drogo Uważasz, że ktoś się myli? lub

klucz do sprawdzania czy jest życie po śmierci